poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Rozdział 2

Młody mech biegł przez ciemna i zrujnowana uliczkę trzymając kurczowo w dłoni pewna dyskietkę. Co chwile oglądał się nerwowo za siebie przez co nogi mu się plątały. Słyszał kroki... Czasem za sobą a czasem nad sobą. Zerknął w górę lecz nie ujrzał nikogo na dachu. Nagle wokół jego kostki owinął się lśniące złotem, bat a mech wrzasnął z bólu i upadł z hukiem na ziemie wypuszczając z rak dyskietkę.
Kiedy otrząsnął się, spróbował podczołgać się do dyskietki i kiedy już prawie dotykał ja palcami ktoś przycisnął jego dłoń do ziemi noga. Spojrzał wystraszony w górę. Nad nim stała wysoka, ale młoda femme o jasno granatowym lakierze z czarnymi i srebrnymi akcentami. Miała ona spuszczone skrzydła oraz iskrzące się czerwienia optyki którymi świdrowała mecha. Jej granatowym usta wykrzywiły się w niby przyjaznym uśmiechu.
-Witaj.- powiedziała zwijając złoty bat. Chłopak spróbował się podnieść ale ta w mgnieniu oka stanęła za nim i wykręciła mu rękę. Krzyknął z bólu.
-A teraz mnie posłuchaj. Masz dwie opcje. Pierwsza powiesz mi gdzie i do kogo chciałeś zanieść ta dyskotekę. Wtedy puszcze cie wolno.- szepnęła mu do audio receptora. -Lub, będziesz milczał i cierpiał katusze za swoją heroiczną ale bezsensowną odwagę. Wiec? Wolisz żyć... Czy umrzeć?- zmieniła dłoń w ostrze które podstawowa mu pod gardło. Mech milczał myśląc kurczowo. 
-Tic tac, nie mamy całego dnia.- dosunęła ostrze mocniej do gardła przez co zrobiła na nim mała ranę z której powoli płynął energon. 
-Iacon.- powiedział w końcu. -W...podziemnych tunelach jest baza... Optimus Prime nami dowodzi.- powiedział szybko a z jego optyk popłynęły łzy.
-To że Prime wami dowodzi to wiem.- odparła. -Chce wiedzieć komu chciałeś oddać dyskietkę. 
-U...Ultra magnusowi! 
Femme uśmiechnęła się zwycięsko i zabrała ostrze spod jego gardła po czym...skręciła mu kark. Martwe ciało upadło na ziemie a femme zabrała dyskietkę z ziemi. 
-No to się tatuś ucieszy.- powiedziała ironicznie transformując się i lecąc w stronę Darkmount.

Tym czasem w Polyxen na Darkmount...
- Daj mi jeden konkretny powód dla którego nie mam okazji się wykazać ! - po głównej sali cytadeli chodziła dość wysoka i młoda femme o lakierze w ciemnych odcieniach fioletu oraz czerwonej optyce. Zatrzymała się nagle i spojrzała w stronę swojego rozmówcy którym był sam Megatron - Nie wierzysz we mnie ojcze ?! Boisz się, że sobie nie poradzę ?! 
- Megatrio po pierwsze pół tonu ciszej - odparł dosyć twardo. Na co ta wywróciła optyką 
- I kto to mówi - prychnęła pod nosem 
- Po drugi jesteś moją córką i wierzę w twoje możliwości jednak sądzę, że jeszcze będzie czas w którym się wykażesz. Musisz być cierpliwa... 
- Jestem cierpliwa ! - wtrąciła krzyżują ręce na piersi 
- W takim razie poczekasz jeszcze jakiś czas. - stwierdził - Chce być pewien, że przygotuje cie jak należy do objęcia w pewnym momencie dowództwa nad na początku średnio liczebna grupa.. -
-Z ta cierpliwością polemizowałabym.- w drzwiach stała Roulette, z założonymi rekami.
- A no właśnie ona jakoś może wychodzić - Megatria wskazała na nią. Megatron jednak zignorował już to przewracając jedynie optyką. 
- Jak widzę wróciłaś już Roulette jaki wynik twojego zadania ?
-Taki.- uniosła do góry dyskietkę. -Plus bonus.
- Bonus w postaci ? - podniósł pytająco brew
-W podziemiach Iacon, kryje się banda Botów z Ultra Magnusem na czele.- weszła do pomieszczenia stając obok Megatrii do której posłała lekki uśmiech.
- Wreckerzy... - powiedział uśmiechając się triumfalnie pod nosem - Przekaż dyskietkę Soundwave'owi na niej również zakładam, że są ważne informacje czekające jedynie na wykorzystanie..
Ona kiwnęła głowa i podeszła do Wave który miał w sali tronowej swoja własna konsole. 
-Trzymaj.- powiedziała podając mu dyskietkę i opierając się o konsole, szpieg natomiast zaczął odkodowywać dane.
- Soundwave powiadom mnie natychmiast o wartości rozkodowanych informacji - zwrócił się do asa wywiadu. Megatria na to miast stała nadal jak stała nieco poirytowana faktem, że nic z ojcem nie wydyskutowała. W końcu jednak zwiesiła ręce swobodnie i westchnęła 
- To mogę przynajmniej powłóczyć się po terenie cytadeli ? - spytała z nutą ironii by podkreślić jak bardzo nie podobają się jej te ograniczenia. 
- Nie widzę przeszkód, ale jeśli zwołam dzisiaj dowódców na planowanie masz się również zjawić - odparł spoglądając w kątem optyki w jej stronę. 
- Dobrze.. - odwróciła się do wyjścia - Rou idziesz ze mną ? - spytała z nadzieją na towarzystwo
-Yup.- femme podeszła do niej z obojętnym wyrazem twarzy który bardzo często u niej gościł.
- Heh.. - uśmiechnęła się pod nosem, a kiedy wyszły z sali powiedziała. - Chętnie poszła bym w końcu gdzieś z tobą, gdy by nie to, że ojciec trzyma mnie tu ostatnio jak w jakimś wiezieniu. Jak on opuszcza cytadele to nagle Wave dostaje nakaz by nie pozwolić mi stad wyjść - wywróciła optyka
-A próbowałaś zwiać?- zaproponowała.
- Planowałam, ale zawsze jak na znak pojawiała się przeszkodą nie do pokonania - stwierdziła - A po za tym po co bym miała zwiewać ? Czekam na moment w którym dostane szanse od ojca by się wykazać, wiec teoretycznie co miała bym robić ma zewnątrz ? - wzruszyła ramionami
-Bo ja wiem. Sama mówisz ze chciałabyś się stad wyrwać.- zauważyła.
- Dobra najwyraźniej już mi się wszystko plącze od tej ciągłej nauki ojca i tym podobnych - stwierdziła po czym spoglądnęła na nią - A ty widziałaś się ostatnio z ojcem ?
-Raz czy dwa.- odwróciła wzrok. -W ogóle nie ma dla mnie czasu.
- Rzadko kto go ma teraz.. - westchnęła
-Wiem.- odparła. -Ale twój jakoś ma czas z tobą przynajmniej pogadać.-przygryzła wargę
- Wiesz jest nieco różnicy między nimi - stwierdziła
-Nieco.- powiedziała wpatrzona w przestrzeń przed sobą. Nagle odwróciła się jednak nikogo za nimi nie było. Jedynie pusty korytarz.
- Wyglądasz na niespokojną.. - zauważyła przyglądając się jej zachowaniu
-To nic.- odparła, po czym dodała. -A może jednak dałabyś się namówić na jeden krótki wypad? Dziś w nocy?
- Teoretycznie i tak nic do robienia ciekawego nie mam, więc dlaczego nie ? - uśmiechnęła się lekko do niej
-Dobra. Ale Zdajesz sobie sprawę ze większość miast jest aktualnie neutralnych?- upewniła się.
- Jestem teoretycznie na każdej obradzie wojennej czy przy planowaniu ataku nawet jeśli bym nie chciała to obraz aktualnej sytuacji wojny wbił mi się mimowolnie w pamięć - wywróciła optyka
-No. To dobrze bo pójdziemy do neutralnego baru.- powiedziała bez emocjonalnie.
- Dobraa, a tak dokładnie gdzie idziemy ? - dopytała - Wole się upewnić ze w najbliższym czasie nic się tam nie rozpęta
-Tyger Pax, na pewno kojarzysz. Za morzem rdzy.- spojrzała na nią. -Dostać się tam szybko i bezpiecznie można tylko w jeden sposób...
- Mostem ziemnym ? - dokończyła - Lekko problematyczne z racji ze nad nim kontrolę sprawuje Soundwave
-No wiec masz swoja pierwsza misje!- uśmiechnęła się złośliwe. -Akcja przejęcie mostu!
- Miło, ale do tego trzeba by było wygonić Soundwave od głównych konsol tak by nic nie podejrzewał i na dodatek by nie próbował z jakiegoś powodu szukać naszych sygnatur - stwierdziła nieprzekonana
-...Wygonić go z cytadeli? Lub dać mi jakieś zadanie? Wtedy ja będę czysta.- powiedziała. -A ciebie jakoś przemycę.
- Wygonić z cytadeli kogoś kto opuszcza ją.. nawet nie wiem czy w ogóle opuszcza. A tobie jakieś zadanie.. - zastanowiła się - Musiała bym spróbować przechytrzyć ojca i mu jakoś zasugerować coś
-Najlepiej w Tygres Pax... Skoro jest Neutralne to może pójść i podsłuchać tego i owego?- oparła się o ścianę z założonymi rekami.
- Teoretycznie można. - uśmiechnęła się pod nosem tajemniczo - W takim razie chyba pierwszy raz się wtrącę w środku obrad, bo to będzie odpowiedni moment. Szybka sugestia, a ojciec zajęty innymi myślami
-Wykaz się księżniczko.- uśmiechnęła się złośliwie.
- Ryzykuje dość dużo... - myślała na głos - Choć nie. Nie jestem jakąś jego bezwarunkowo posłuszną poddaną.. - zacisnęła odruchowo pięść po czym spojrzała na koleżankę - Czekaj na wezwanie. Czas pokazać w nieco inny sposób ojcu na co mnie stać - z mrocznym uśmiechem na twarzy odeszła w stronę sali tronowej
Rou zaśmiała się pod nosem. -I oto Megi która lubię.

*************************************************************************************************************

W końcu Megatria weszła na salę, gdzie przy holograficznej mapie planety stał jej ojciec w towarzystwie paru znanych jej dowódców. Byli to między innymi Starscream, Dreadwing, Skyquacke oraz naukowiec Shockwave. Soundwave jako zaufany as wywiadu również stał w pobliżu.
- Tak, wiec z najnowszych źródeł i złożonych przez was raportów wygląda aktualna nasza sytuacja... - najwyraźniej Megi trafiła na sam początek gdyż Megatron właśnie wodząc wzrokiem po mapie przemawiał. - Stolice są najbardziej wartościowe, a my posiadamy jedynie na obecną chwilę dwie. Nowe Cronum i Polyhex - wskazał dwa miejsca które nad którymi po dotknięciu wyświetliły się emblemat Deceptikonów - Na to miast wróg zajął już Iacon, Tarn oraz Protihex - kolejno nad miastami ukazywały się symbole Autobotów - Tak więc zostały dwie stolice neutralne, którymi są Helex i Kaon
-Kaon jest większym i o wiele bardziej wartościowym regionem.- zauważył Starscream. -Poza tym to mocno strategiczne miejsce, bo aby się do niego dostać Autoboty musiałyby albo przejść przez morze albo przez nasza stolicę.
- A więc obawiać moglibyśmy się jedynie sił lotniczych wroga lub ilości jaką udało by im się przetransportować statkami - wtrącił Dreadwing. Megatron spoglądnął po dwójce, a następnie przeniósł swój wzrok na naukowca. - Nasze laboratoria i fabryki są ciągłym aktualnym celem dla wroga. - oznajmił lord - Jeśli mogę się wtrącić panie - zabrał głos Shockwave - Logicznym wyjściem było by wiec zająć teren do tego typu działań przeznaczony jakim jest Tagan Height
-Ale tamten region bezpośrednio przylega do Kaonu.- wtrącił Seeker
- W takim razie łatwo będzie go zająć, gdy już przejmiemy Kaon - zauważył Megatron wskazując owe miejsca na mapie, a następnie znów wrócił wzrokiem w pobliże stolicy - Cały czas trwa jeszcze walka o Crystal City, które również nie możemy pozwolić na przejęcie Autobotom. Jaka aktualnie jest tam sytuacja Skyquacke ? - spojrzał wyczekująco na dotychczas milczącego Cona. - Autoboty mają prosty dostęp do swoich sił panie, gdyż nie daleko znajduje się Iacon jednak my również. Na razie utrzymujemy przewagę - oświadczył
Lord Deceptikonów oparł się rękoma o stół na którym wyświetlona była mapa i zamyślił się widocznie, aż w końcu zabrał głos. - A więc od dzisiaj naszym priorytetem jest zająć Kaon, jednak równocześnie kontynuując walkę w Crystal City. - podniósł wzrok na swoich dowódców - Skyquacke ty będziesz kontynuować walkę na terenie miasta z dostępnych w naszej stolicy środków. Was na to miast - spojrzał na komandora i Dreadwinga - Wysyłam by w imieniu Deceptikonów przejąć Kaon. Spróbujemy działać tak by Autoboty nie za szybko zorientowały się w sytuacji, więc pojmijcie każdego kto w jakiś sposób wam przeszkodzi, a osobę związaną w jakiś sposób z Autobotami likwidujcie bez wahania
-Tak mój panie.- skłonił się Starscream
- Ojcze - Megatria dopiero w tym momencie odważyła się przerwać tą atmosferę planowania i podejść do nich.
- Tak Megatrio ? - spoglądał na nią
- Myślę, że oprócz działań militarnych powinniśmy także powrócić do działań które porzuciliśmy, gdy wojna zyskała na aktywności - starał się mówić poważnie stając obok ojca by pokazać swoją "pozycję " i ważność.
- Mianowicie ? - dopytał
- Jeśli pozwolisz... - dala mu do zrozumienia, że chce mieć dostęp do mapy. Megatron ustąpił jej miejsca. Megatria zebrała się w sobie i zaczęła - Działamy zbrojeniowo na terenie neutralnych miast jakie chcemy zająć jednak nie spojrzymy na nie z innej strony. Informacje o planach, sytuacji Autobotów dochodzą także do neutralnych mieszkańców na których nie zwracamy uwagi bo nam w jakimś stopniu nie zagrażają. Wrogowie mogą robić podobnie. Omawiają plany, zakładają obozy nie patrząc czy zostaną zauważeni przez tak zwaną "szarą masę". - przerwała by spojrzeć na reakcję ojca, który wyraźnie zaskoczony był pomysłowością córki i patrzył na nią z dumą. Megatria jednak postanowiła zachować nie wzruszenie i powagę - Myślę więc, że powinniśmy wznowić lub powołać osoby, które wmieszawszy się w tłum nieogarniętych jeszcze wojna miast mogą ostrożnie powyciągać z niektórych cenne informacje
-Ona ma racje...-powiedział Scream obserwując ruchy młodej femme
Megatria poczuła się od razu pewniej i dumniej. Ktoś kto znał się na strategii i nie jest jej ojcem przyznał właśnie jej racje. Jak ona uwielbiała mieć rację, a w dyskusjach z Megatronem raczej często nie dostawała tego potwierdzenia.
- Również tak sądzę.. - odezwał się lord co jeszcze bardziej upewniło w siebie Megi - Musiały być jednak to osoby, które nie będą zbyt wychwytywane.
- Proponuje więc wysłać na taką misję najmłodsze osobniki armii. Doświadczonych w samotnych i pojedynczych misjach. Po za tym młodzież w moim wieku zachowa się swobodniej niż jacyś wyszkoleni żołnierze i wzbudzi na pewno mniej podejrzeń podpytując- stwierdziła
-Czyli? Kogo?- zapytał Dreadwing
- Na pewno Roulette się nada do tego zadania.- spoglądnęła kątem optyki na komandora - Jak i również jacyś świeżsi absolwenci akademii
- Pozostaje także kwestia, kto taka grupa będzie zawiadywać - wtrącił Skyquacke. Megatron zastanowił się na chwilę i spoglądnął na córkę.
- Mówimy o twojej propozycji, a także teoretycznie o osobach w twoim wieku, wiec może czas byś znalazła w rozporządzeniu działaniami tej grupy zajęcie.. - uniósł lekko kącik ust w prawie niezauważalny, ale dumny uśmiech.
Starscream uśmiechnął się dumnie pod nosem. "Roulette..." Był dumny z córki za te wszystkie udane misje i wściekły na siebie ze nie spędza z nią wystarczająco dużo czasu ile powinien.
Megatria również ukazała już nieco radości domyślając się o co chodzi ojcu.
- Tak, więc wszystko już jasne i zaplanowane - zabrał znów głos Megatron - Od jutra wdrażamy plan w życie, wiec Dreadwing jak i Starscream zostajecie w cytadeli na tą noc by z samego rana wyruszyć do Kaonu
Seekerzy kiwnęli głowami.
- W takim razie jeśli pozwolisz panie ja wrócę już do swoich obowiązków - Skyquake skłonił się, a następnie wyszedł z sali
Shockwave na to miast jeszcze podszedł do Megatrona z zamiarem krótkiej rozmowy. Megatria tym czasem spojrzała na komandora i podeszła do niego.
- Starscream ktoś długo czekał, aż znów będziesz mieć chwile czasu wolnego - powiedziała do niego porozumiewawczo się lekko uśmiechając
On kiwnął głowa i po cichu wymknął się z sali.
Szedł przez puste korytarze po czym niepewnie zapukał do pokoju córki. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich Rou.
-Tata?- zapytała zaskoczona. Ostatnio widziała ojca... z miesiąc temu?
-Cześć skarbie.- uśmiechnął się do niej a ona przytuliła się do niego.
-Ja cię zabije...- warknęła.
-Wiem... wiem...- westchnął. -Przepraszam...
Kiedy w końcu się od siebie "odczepili" Rou przywaliła ojcu w ramię. -Nigdy więcej mnie nie ignoruj przez tyle czasu!
-Ej! Nie ignorowałem!- żachnął się zakładając na siebie ręce.
-Ale ja to tak odebrałam!- prychnęła.
-Moja wina ze mamy wojnę?- uniósł brew.
-Megatron jakoś ma czas dla córki!- odwróciła się obrażona. Starscream westchnął i objął ja od tylu.
 -Przepraszam że tyle czasu nie kontaktowałem się z tobą...- powiedział po czym dodał. -Ale mimo tego znam twoje osiągnięcia i jestem z nich dumny. Rou drgnęła i westchnęła odwracając się.
-To nie fair. Wiesz jak mnie podejść.
Seeker uśmiechnął się złośliwe. -Spryt mamy w naturze.
-Komu ty to mówisz...- wzniosła optyki do nieba. -Korzystam z niego w każdej sekundzie życia.
-Miło mi to słyszeć... To co? Pokój?- zaproponował zmieniając uśmiech na ciepły.
-Myślę ze mogę się na to zgodzić...- uśmiechnęła się do niego. Nagle usłyszała szept tuz przy swoim audio receptorze.
-Uśmiech...
Odwróciła się na pięcie ale za nią nikogo nie było.
-Coś nie tak?- zapytał Star.
 -Wydawało mi się, że...Nieważne.- machnęła po czym wzięła ojca pod rękę. -Korzystajmy z tej chwilowej utopi. Scream kiwnął głowa i Seekerzy ruszyli przed siebie pogrążeni w rozmowie.
Wieczorem Rou rozstała się z ojcem i wróciła do swojego pokoju. Leżąc na łóżku wpatrywała się w sufit i wsłuchiwała się w ta błoga ciszę. Zamknęła optyki. Spokój. Tak rzadko miała okazje go zaznać. Nagle poczuła uścisk na szyki jakby ktoś ja dusił.
 -Rou...- znów ten głos.
Poderwała się z zaciśniętymi pięściami i wtedy usłyszała pukanie. Westchnęła i podeszła do drzwi nakładając jak zwykle maskę obojętności.
Otrzyma drzwi, a tam przywitała ją Megatria. - Nie przeszkadzam już w rodzinnym spotkaniu ? - spytała na wstępie.
-Nie.- odparła.
- A coś ty taka stanowcza ? - podniosła pytając brew - Myślałam, że spotkanie z ojcem nieco cie ucieszy.
-Ucieszyło.- powiedziała wychodząc. -Ale już się skończyło.
Megatria przewróciła optyką. - Dobraaa. Tak a propo zyskałaś nową robotę tak przynajmniej można powiedzieć
-Jaka?- zapytała zakładając ręce na siebie.
- Wmieszanie się w mieszkańców neutralnych miast i wychwytywać jakieś cenne dla nas informacje - wytłumaczyła - Myślałam nad tym w jaki sposób posunąć ojcu pomysł no i wyszło, że przedstawiłam go w taki sposób, że nawet przyznano mi rację - powiedziała z nutą dumy
-Brawo.- uśmiechnęła się do niej lekko. -Czyli robie za szpiega bądź podwójnego agenta?
- No, a mi się dostało zwierzchnictwo nad takimi misjami, wiec nareszcie koniec typowych nudów - również się lekko uśmiechnęła
-Czyli... Mam podlegać tobie? Słuchać twoich rozkazów itp?- uniosła brew.
- No teoretycznie tak - stwierdziła po czym dodała - A ja odpowiadam za te działania przed ojcem
-To nie wypali.- powiedziała.
- Czemu niby?? - spytała
-Bo cały czas pracowałam sama i nie jestem typem któremu dasz rozkaz i ja już biegnę to zrobić? Dzięki temu jestem skuteczna.- stwierdziła.
- Ehhhh.. - wywróciła optyka - Właśnie robisz problemy na przód - ruszyła już na przód korytarzem
-Tylko uprzedzam.- powiedziała ruszając za nią.
- Tia tia - powiedziała pod nosem po czym spoglądnęła na nią - Nie rozumiem Cię trochę w jednym momencie uśmiechasz się może złośliwie czy miło nawet czasem zaśmiejesz, a w drugim jesteś obojętna i oschła..
-Oschła?- uniosła brew.
- Łapiesz za słowa.. - westchnęła - Po prostu taka mało emocjonalna w jakiś momentach
-Co ci poradzę?- wzruszyła ramionami. -Wojna mnie taka uczyniła.
Megi już nie odpowiedziała teoretycznie ona całą dotychczasowe wojnę spędziła tutaj, wiec wolała się nie wypowiadać. - Dobra, choćby już stąd - stwierdziła w końcu - Poprosisz Soundwave o most bo teoretycznie to ty idziesz
-Jasne.- odparła po czym powiedziała do komunikatora.
~Soundwave. Poproszę most do Tyger Pax... Dokładniej to tego dużego baru, „The Steel Balloon”.
 Po chwili otworzył się przed nimi most.
Megatria chwile zawahał się, ale pewnym krokiem ruszyła w jego stronę.

Femme zniknęły w wirującym zielonym kręgu.

sobota, 23 kwietnia 2016

Rozdział 1

Wojna pustoszyła wszystko na swojej drodze nie było miejsca na planecie, gdzie można było się przed nią ukryć. W mieście Polyhex gdzie wznosiła się cytadela Darkmount - główna siedziba Deceptikonów również słuchać było huki i hałas trwających gdzieś w oddali walk. Mała kilkuletnie femme leżała w swoim pokoju w owym budynku przykrywając się aż po czubek głowy kołdrą. Przy każdym złowrogim i nagłym odgłosie przytulając do siebie mocniej małą maskotkę.
W chwili, gdy gdzieś niedaleko kolejny raz coś hukneło mała szarpneła kołdrę chcąc się już pod nią całkowicie schować jednak uniemożliwił jej to ciężar, który nagle się na niej pojawił. Wychyliła, wiec powoli główkę by zobaczyć co nim na prawdę jest.
-Megi?- na łóżku siedziała jej przyjaciółka Roulette która zasłaniała sobie audio receptroy aby nie słyszeć huków.
- Rou.. - mała odsłoniła się całkowicie jednak przy kolejnym dźwięku odruchowo drgneła i odskoczyła prawie spadając z łóżka.
Dziewczynka złapała ją i wskoczyła obok niej pod kołdrę. -To tylko dźwięki.- powiedziała do niej cicho. Leżały razem w ciemności i widziały jedynie lśnienie swych niebieskich optyk.
Nagle dało się słyszeć odgłos jak by otwierania się drzwi, a następnie parę ciężkich kroków.. albo były to nadal hałasy walki ? Małe femme siedziały schowane pod kołdrą nic nie widząc, gdy w pewnym momencie ktoś odkrył je.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!- krzyknęły lub bardziej pisnęły obie odskakując.
Nad łóżkiem nachylał się potężny srebrny mech o lśniących czerwienią optykach. 
- Tata ! - mała Megatria po chwilowym szoku oderwała się od koleżanki i podnosząc się rzuciła mu w ramiona, natomiast Rou tylko odetchnęła z ulgą.
Megatron bo tak miał na imię owy mech pogłaskał córkę delikatnie po głowie i uśmiechnął się lekko, gdy ta na niego spojrzała. Nagle znów coś huknęło, a mała momentalnie znów się do niego przytuliła. - Boicie się hałasów ? - spytał łagodnym głosem prawie szepcząc.
-Są przerażające.- Rou podsunęła kolana pod samą brodę patrząc na niego smutnym wzrokiem. Tęskniła za swoim tatą, Starscream'em który aktualnie był tam. Wśród tych huków.
Megi również w odpowiedzi pokiwała główką. Mech westchnął ciężko i odłożył ją obok koleżanki, przykrył obydwie i usiadł na skraju łóżka. - Może opowiedzieć wam jakaś historie.. - zaproponował po chwili - Na dobranoc
-Tak! Prosimy!- poprosiła Rou.
Megatria usadowiła się wygodnie tym czasem i ściskając w rękach wcześniej wspomnianą maskotkę spojrzała na ojca wyczekująco. - A więc opowiem wam dzisiaj o historii pewnych dwóch przyjaciół.. - zaczął. -Było to podobno w czasach jeszcze tak zwanej "złotej ery" na Cybertronie żyło jak już wspomniałem wcześniej dwóch przyjaciół.
 photo TransformersPrimeOrionPaxstory02.jpg
 Różnili się teoretycznie jak ogień i woda. Jeden gladiator drugi Archiwista jednak jeden za drugiego mógł w ogień skoczyć. Jednak utopia tej przyjaźni nie trwała niestety wiecznie. - przerwał na chwile by spojrzeć czy małe słuchają go, a następnie kontynuował - Nadeszły czasy, które na samym początku ich bardziej zbliżyły, ale potem rozdzieliły. Delikatnie mówiąc posprzeczali się. Gladiator impulsywny nie miał zamieru słuchać tłumaczeń niegdysiejszego przyjaciela i tym tylko sam się prosił o następne wydarzenia. Archiwista na to miast był dość uparty.. Szukał sposobu by dotrzeć do gladiatora. Niestety w szukaniu posunął się lekko za daleko... Nikt dokładnie nie wie co z nim się stało, ale wrócił z poszukiwań odmieniony. Co gorsze nie pamiętając czego tak na prawde szukał. Niegdysiejsi przyjaciele stanęli po przeciwnych stronach w rozpętanej wojnie i zostali skazani na walkę przeciw sobie..Po jakimś czasie gladiator przejżał na optykę. Ochłonął, przemyślał wszystko jednak spóźnił się. Bo Archiwista z którym się przyjaźnił zniknął na zawsze w ciele jego przeciwnika... Podobno tych dwoje bój toczy po dziś dzień. - zakończył i spojrzał na w stronę małych. Rou jak i Megi spały już słodko obok siebie wtulone w okrywającą je kołdrę. Megatron delikatnie uśmiechnął się i pogłaskać jeszcze córkę po głowie. Następnie wstał i wyszedł z pokoju wracając do swojej aktualnej codzienności jaką była wojna...

Prolog czyli jak to się wszystko zaczęło...

Na początku była ciemność.
Z niej narodził się on, który od teraz stanowił jedyną równowagę miedzy porządkiem, a chaosem.
Jednak jego pojawienie przyniosło ze sobą dodatkowe skutki. W nieskończonej ciemności nastąpił wielki wybuch, który całkowicie ją ogarnął.

 To zjawisko niosło za sobą ważne wydarzenie.. bo tak właśnie powstał wszechświat jednak nie taki jak my znamy, były to zaledwie jego początki. The One zachwycał się tym widokiem i postanowił udoskonalić działanie wybuchu, a także uporządkować jego skutki. Grupował skupiska gwiazd w galaktyki nadal jednak czuwając nad, na szczęście nie zachwiana równowagą.

W miarę jego pracy wszechświata powoli wypełniało kiełkujące życie jednak on sam podglądając tego wszystkiego zaczął czuć się samotny. Był jedynym strażnikiem i stwórcą, więc nie miał z kim dzielić tego brzemienia. Razu pewnego wpadł na pomysł rozwiązania nękającego go problemu. Wykorzystując swoją twórczą moc stworzył sobie towarzysza w pewnym stopniu równemu sobie. Tak właśnie powstał Unikron, który jednak nie od początku był tym złym. W końcu czemu The One miał by stwarzać kogoś zagrażającemu zachwiania równowagi.
Unikron szanował swojego stwórce i wraz z nim strzegł równowagi. Niestety nadszedł taki dzień, że młody jeszcze twór napotkał na swej drodze ciemność która napełniła go chaosem. Wtedy coś się w nim zmieniło, narosło w nim uczucie niesienia zniszczenia. The One nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Nie chciał niszczyć swojego dzieła, wiec za wszelką cenę próbował nawrócić Unikrona jednak nie zdawał sobie sprawy, że z upływem czasu on wyrywał się coraz bardziej spod jego kontroli. Stwórca stał się w końcu bezsilny, a jego twór zawładnięty potęgą chaosu zaczął niszczyć wszechświat. Tu miarka się przebrała. The One był zobowiązany go powstrzymać, niestety jego moc nie zdążyła się zregenerować po wyczerpującym procesie stworzenia Unikrona. Musiał jednak spróbować. Użył resztek swojej energii i w jakieś części osiągnął swój cel. Osłabił w znacznym stopniu swój twór rozszczepiając go na Unikrona -część całkowicie zawładniętą chaosem i cześć która nie została jeszcze przez nią pochłonięta - Primusa.
Od tamtego czasu zaczęła się niekończąca się walka między dwoma "braćmi". 

Niestety choć oboje starali się pozbyć drugiego, nie potrafili. Byli kiedyś jednością, a teraz byli równo potężni. Taki miał być ich los.. wieczna walka dzięki, której The One mógł odpocząć gdyż wiedział, że równowaga w tym wypadku nie ma możliwości zachwiania. Nadszedł jednak dzień w którym Primus przezwyciężył brata jednym pomysłem.. która zadecydował o wielu rzeczach. Stworzył swoich "potomków" trzynastu wojowników, którzy zostali obdarowani jego potęgą, ale również pierwiastkiem zła pochodzącego od samego Unikrona a byli to piersi Primowie. 

Właśnie to oni pokonali władcę chaosu dzięki temu, że mieli w sobie dobro jak i zło. Byli żywymi przykładami równowagi, która pokonuje chaos. Przegrany Unikron został wygnany. Primus na to miast będąc pewny nastanego pokoju stworzył planetę, której sam stał się jądrem i źródłem życia jakie na niej powstało.
 Mowa tu właśnie o Cybertronianiach, których przywódcami i opiekunami stali się Primowie. Mieli panować i rządzić sprawiedliwie według zasad swojego stwórcy, oraz pokoju i porządku który wywalczyli... Jednak nie do końca im się to udało XD